Stary tekst z roku 2015 brzmiał tak:
W międzyczasie się dowiedziałam, że zdobyłam wyróżnienie specjalne na gali finałowej Konkursu Lady D 2015 im. Krystyny Bochenek w Warszawie. Reprezentowała mnie mama.
Gorzka refleksja niestety z tego wszystkiego wypływa. Niestety Lady D nie jest doceniana, jest traktowana po macoszemu.
Zlitujcie się, ale wielkość pracy tych dziewczyn, wysiłek, jaki wkładają by funkcjonować mimo swoich ograniczeń w ogóle nie są doceniane. Wyjazd do Brukseli może i jest jakąś nagrodą, ale bez przesadyzmu! Byle Miss Ziemi Łódzkiej, Miss Polonia, Miss Polski, Miss Tyłka, Miss Cycka, Miss czegoś tam dostają o wiele więcej wyłącznie za swój wygląd (pomijam osobowość).
Rozumiem, że Lady D nie jest żadnym jakimś wizerunkowo super konkursem dla sponsorów, nie jest to rodzaj konkursu, gdzie sponsor się pręży dumnie obok długonogiej laski z nadzieją na ewentualne bara bara po konkursie w ramach wdzięczności (przeczytane, zasłyszane). Ale na miłość boską nie widzę doceniania pracy tych dziewczyn.
Co z tego, że impreza odbyła się w Sejmie. Z transmisji na stronie internetowej Sejmu widać było chaos i niedopracowanie i kiczowatość. W tym momencie muszę pogratulować organizatorom gali regionalnej w Łodzi – gala była profesjonalnie zrobiona i naprawdę można było się poczuć docenionym.
No cóż stereotyp idzie w parze ze swoistą dyskryminacją i całkowitym niezrozumieniem.
Edit 2017:
Dziś już tego konkursu nie ma. Rok 2015 był ostatnim rokiem organizacji tego konkursu. Nie jestem tym zdziwiona. Ani trochę.
Gorzka refleksja płynie z tego i z wielu innych obserwacji taka: dzisiaj już bym nie wystartowała w takich konkursach. Szkoda czasu na udowadnianie, że nie jest się krową.
Uświadomiłam sobie już dawno, że jedyną dla mnie drogą jest moja własna droga. Ale czasem życie i okoliczności zmuszają do pójścia na kompromis.
***
Niepotrzebny tytuł.
Słowa starczą.
Kropki zakończą
A kreski wzmocnią.