Swego czasu 26 kwietnia prowadziłam szkolenie dla pracowników instytucji kulturalnych z całej Polski w Warszawie w dniu 26 kwietnia 2017 roku w Zachęcie – projektu Narodowego Centrum Kultury we współpracy z Grupą Artystów Głuchych, Fundacją Kultury bez Barier i Zachętą – Narodową Galerią Sztuki w Warszawie.
Fragmenty relacji:
Słychać szelest papieru, stukoty turlających się kredek, szuranie krzeseł. I zero słów. 15 uczestników szkolenia włożyło sobie zatyczki do uszu i próbowało pokazać czym jest dla nich cisza.
– Zapraszam do opowiedzenia swojej pracy. Śmiało! Kto teraz? Oczywiście pamiętamy, że nikt nie może nic opowiedzieć słowami.
Uczestnicy wychodzili na środek i „opowiadali”.
Cisza została opowiedziana na 15 sposobów. Okazuje się, że wyrazista mowa ciała jest dużo trudniejszą rzeczą do nauczenia się, niż się zazwyczaj myśli.
Ja i Justyna Kieruzalska poprowadziłyśmy to szkolenie, by pokazać wielobarwność i wieloznaczność świata Ciszy (są osoby migające, osoby niemigające, są osoby świetnie czytające z ust z dużym ubytkiem słuchu). Pokazałyśmy też działania Grupy Artystów Głuchych i przykłady prac. Daniel Kotowski pokazał jak wygląda oprowadzenie kuratorskie po wystawie Gordona Parksa w języku migowym.
Szkolenie pokazało, że część osób miało już do czynienia z osobami głuchymi a część nie. Ale tak naprawdę to mało kto jest świadomy, jak powinno się postępować z osobami głuchymi.
Przy okazji powrotu do tej relacji przypomina mi się absurdalna sytuacja z Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Piłsudskiego na Gdańskiej w Łodzi. Czasem tam wypożyczam książki. Chciałam wypożyczyć pewną książkę, która była jedynie dostępna w czytelni i wymagała podpisu kierownika, by móc ją wypożyczyć na kilka dni. Wszystko ok, dopóki nie doszło do kuriozalnej rozmowy z pracowniczką biblioteki (w starszym wieku).
Ja (irytacja): to co mam zrobić?
Pani: to proszę zadzwonić do biblioteki i jak kierownik będzie to podpisze zgodę.
Ja: proszę Pani, jestem osobą niesłyszącą i nie mogę dzwonić przez telefon, jedynie sms lub e-mail.
Pani (z podniesionym głosem): ale przecież Pani mówi! Jak to, nie może Pani dzwonić?
Ja (już z nerwami i irytacją na oczywistą głupotę pracowniczki): niestety nie mogę dzwonić, jedynie e-mail lub sms. Są różne głuchoty. To, że mówię, nie oznacza od razu, że mogę dzwonić przez telefon.
Powyższa sytuacja jest niemalże sztandarowa i stanowi metaforę nieświadomości i ignorancji wielu pracowników instytucji kulturalnych. Nic dziwnego, że taka postawa nie zachęca zbytnio do ponownych odwiedzin w bibliotece.
Jak widać, wiele jest do zrobienia w ramach poszerzania świadomości o potrzebach osób głuchych w ramach dostępności instytucji kulturalnych w Polsce. Nie tylko pod względem dostępności języka migowego, ale i zwykłej znajomości różnorodności środowiska głuchych.