W jednym z wcześniejszych postów wspominałam o byciu pomiędzy dwoma światami.
Ciężko jest być pomiędzy dwoma światami, bo i tu są problemy i tam są problemy.
Z wieloletniej obserwacji wynika na pewno jedno: najtrudniej być osobą słabosłyszącą. A tym bardziej kobietą. Nie mogę zbytnio generalizować, bo w sumie nie da się wrzucić do 1 worka wszystkich.
Z mych obserwacji wyłania się następujący portret kobiety (w miejsce kobiety można wstawić słowo „osoba”) słabosłyszącej z poniższymi najczęściej występującymi problemami:
- kobieta z wielkimi kompleksami odnośnie urody, charakteru itp. Brak akceptacji siebie.
- z problemami komunikacji międzyludzkiej ( gorzej jak osoba słabosłysząca nie zna dobrze polskiego i nie ma dobrej komunikacji pozawerbalnej w postaci mowy ciała). Do tego dochodzą nieporozumienia w rozmowach z osobami słyszącymi itp.
- nadopiekuńczość rodziców- kokon opiekuńczości – z reguły są to nadopiekuńcze matki, trzęsące się jak kura nad jajkiem.
- trudności w budowaniu relacji i związków męsko – damskich, damsko-damskich i męsko-męskich i brak odwagi w sytuacjach flirtu i podrywu. Chęć wiązania się z osobami słyszącymi, ale to z reguły się nie udaje (są wyjątki jak zawsze). No i za duże oczekiwania wobec innych.
- brak asertywności także w stosunku do własnych nadopiekuńczych rodziców
- brak empatii w stosunku do otoczenia i nieraz postawa „Ofiary Losu” i zarazem skrzywdzonego „Pępka Świata”
- brak określonej swojej tożsamości
- wysiłki dopasowywania się „ na siłę” do któregoś ze światów.
- brak dobrej znajomości polskiego lub języka migowego
- zamknięcie się na innych
- w niektórych sytuacjach ukrywanie swego niedosłuchu, a to powoduje liczne nieporozumienia.
- udowadnianie na siłę, że jest się lepszym od ludzi głuchych migających (dobra choć nie zawsze mowa, i tzw. „lepsze” słyszenie oraz lepsza znajomość gramatyki języka polskiego)
- brak własnego zdania i zdecydowanej opinii.
- brak odwagi do wielu działań
- w wielu przypadkach bierne kiwanie osobie słyszącej, że niby się rozumie co ona mówi a w rzeczywistości tak nie jest.
Ten opis też by pasował do osób niesłyszących zaparatowanych nie znających języka migowego ze względu na ewentualne problemy komunikacyjne i nieporozumienia z oboma światami: słyszących i głuchych. Paradoksalnie lepiej się mają osoby głuche migające bo mają swój język, swój świat i się komunikują i się wiążą między sobą. I nie mają poczucia zagubienia tożsamościowego oraz społecznego.
Być może kogoś urażę, być może za ostro. Ale podkreślam, jest to tylko moja obserwacja także z autopsji. Wiele tych cech i problemów miałam też ja.