Za to lubię surrealizm. Za to, że intuicja staje się najważniejsza. I inne postrzeganie rzeczywistości. Anagramy Unicy Zurn oznaczają rozkładanie na części i tworzenie nieustannie nowych całości, dialektyczność destrukcji z konstrukcją. Lalka Bellmera to rozkładanie ciała na części samodzielnie istniejące i w oderwaniu od pierwotnego „harmonijnego i właściwego” porządku i kanonu ciała. W twórczości Bellmera destrukcja jest grą. Grą, zabawą częściami pewnej całości, gra intelektualna jak w anagramie Unicy Zurn. Collages Maxa Ernsta – jego kobiety bez głowy są efektem gestu destrukcyjnego tożsamości, odjęcia tożsamości indywidualnej. Symbol braku tożsamości albo i próba zerwania z tzw. tożsamością narzuconą rzez w surrealizmie to manekin, lalka bez twarzy, które stają się przedmiotem surrealistycznym w połączeniu z oderwaną od ciała jakąś częścią.
Dlatego lubię fotografować lalki, kawałki lalek, ich głowy.
Andre Breton (czołowy teoretyk i twórca surrealizmu) pisał, że „więcej znajdziemy w rzeczywistości ukrytej niż danej nam bezpośrednio”. Te słowa świetnie uzasadniają postępowanie surrealistyczne, które prowadzi do całkowitej rewolucji przedmiotu: chodzi o oderwanie przedmiotu od jego przeznaczenia, nadanie mu nowej nazwy, pokazanie go w takim stanie, do jakiego doprowadzają go czasem czynniki zewnętrzne, trzęsienie ziemi, pożar czy powódź; zachować go właśnie ze względu na wątpliwości co do jego dawnego przeznaczenia, na niejednoznaczność wynikająca częściowo lub całkowicie z irracjonalnych warunków, w jakich się znalazł, co pociąga za sobą szczególne dostojeństwo (rzecz znaleziona) i pozostawia pokaźny margines dla interpretacji w razie potrzeby w sensie najbardziej aktywnym (przedmiot znaleziony – zinterpretowany Maxa Ernsta); wreszcie zrekonstruować go z rozrzuconych elementów wziętych spośród pierwszych z brzegu (przedmiot surrealistyczny we właściwym sensie). Przedmioty w ten sposób zebrane maja tę wspólną cechę, że pochodzą i różnią się od otaczających nas przedmiotów dzięki prostej mutacji roli.”
I dalej: „największym może złem jest brak wyobraźni w życiu człowieka. Wyobraźnia wydawała się Bretonowi motorem postępu, gdyż określał ja jako instancję, która zdaje sobie sprawę z tego, co być może ( tym samym przypisywał jej wartość zarówno rzędu poznawczego, jak i moralnego), podczas gdy rozum odcinając się od wszystkiego, co zdaje się wyłamywać z porządku, który sam ustanowił, bądź sprowadzając nieznane do znanego, hamował, według Bretona, wszelkie poszukiwanie prawdy, które nie jest przyporządkowane celom praktycznym”.
Bez wyobraźni ciężko żyć..