Pokazującym potęgę wizerunku jest najbardziej znany w sztuce tego typu akt destrukcyjny (gest niszczycielski), a mianowicie gest destrukcyjny Duchampa na obrazie (reprodukcji) Mony Lizy. Mona Liza przestała być klasycznym wizerunkiem symbolu sztuki klasycznej. Stała się ona obiektem negacji i zamanifestowaniem pogardy dla sztuki. Duchamp w sposób symboliczny podkreślił swój sprzeciw przeciwko sztuce tradycyjnej i jej uświęconej funkcji. Nie zrobił tego jednak w sposób radykalny czyli poprzez realne zniszczenie obrazu Mony Lizy (nożem, ogniem czy tez innymi środkami niszczącymi obrazy). Symboliczna destrukcja została zrealizowana na wizerunku – reprodukcji obrazu Mona Liza za pomocą domalowania liter i wąsów.
W przypadku obrazu Leonarda da Vinci, obraz ten staje się w oczach Duchampa dadaisty jakby ogólnym i symbolicznym wizerunkiem sztuki klasycznej. Można rzec, że Mona Liza swym spojrzeniem i tajemniczym uśmiechem rzuca wyzwanie każdemu odbiorcy. Zdaje się prowokować odbiorcę swym wzrokiem wprost skierowanym do wyrażenia wszelkich emocji i nawiązania jakiegokolwiek „dialogu”. Jest wiele obrazów bardzo znanych i kojarzonych przez przeciętnego odbiorcę laika ze sztuką. Dlaczego akurat Duchamp wybrał Monę Lizę? Oczywiście można się domyślać wielu kryteriów. Jednym z podstawowych kryteriów jest powszechność wizerunku Mony Lizy i jego swoista legenda. Uderzenie czy akt negacji w tego typu symbol sztuki staje się czymś więcej niż zwykłym aktem niezadowolenia czy irytacji. Niezwykłą cechą obrazu Mony Lizy jest to, że Mona Liza „patrzy” na odbiorcę z tajemniczym uśmieszkiem, który można interpretować na różne sposoby. Jest wiele znanych portretów skierowanych wprost na odbiorcę, jednak rzadko zdarza się portret o takiej sile prowokacji ukrytej w twarzy i uśmiechu. Być może właśnie to zadecydowało podświadomie o „ataku” Duchampa na obraz Leonarda da Vinci. Psychologicznie biorąc rzecz, wszelka ukryta ironia i wzrokowa prowokacja wizerunku w kierunku odbiorcy powoduje często jakąkolwiek reakcję. Przy tym nie ma znaczenia czy to będzie reakcja pozytywna czy reakcja negatywna.
W przypadku opisywanych przez Davida Freedberga w jego książce „Potęga wizerunku” destrukcji wizerunków, najczęściej agresorem i destruktorem jest ktoś, kto nie jest artystą. Niszczyciel jest raczej osobą, która wyładowuje swoje emocje w sposób fizyczny. Można się domyślać, iż osobie nie mającej związków ścisłych bądź też dalszych ze sztuką, łatwiej przychodzi niszczenie obrazu – oryginału. Destruktor nie ma oporów przed niszczeniem lub zaatakowaniem oryginału jakimś ostrym przedmiotem, bowiem w momencie reakcji nie zastanawia się nad tym, że jest to dzieło sztuki, którego nie powinno się niszczyć. Dla agresora obraz jest jedynie obiektem agresji, który należy uszkodzić, zniszczyć, by móc zapomnieć o związanym z nim traumatycznym przeżyciu bądź negatywnych emocjach.
Osoba, która sama tworzy bądź uczestniczy w procesie tworzenia dzieła sztuki, nie będzie raczej reagowała gwałtownie na oryginale. Mimo obrazoburczych zamiarów z pewnością zdaje sobie sprawę z tego, że jest to dzieło sztuki wytworzone przez kogoś i należy mu się szacunek jako kulturowemu dziedzictwu i tym podobne.
Bardzo ciekawą rzeczą jest to, że gest Duchampa nie został wykonany na oryginale. Można domniemywać, że tego typu gest byłby trudny do realizacji w galerii Luwru i wiązałby się z konsekwencjami prawnymi dla sprawcy zniszczenia. Można się domyślać jedynie, że w podświadomości Duchampa pozostał szacunek dla pracy twórczej i osoby artysty, jakim był Leonardo da Vinci.
Można założyć, iż destrukcja jako kreacja twórcza (na jakimś wizerunku czy znanym obrazie) nie jest typowym wyładowaniem agresji. Jest świadomym procesem twórczym dającym finalny efekt najczęściej w postaci symbolicznej negacji jakiegoś wizerunku (działania na jego reprodukcjach bądź groteskowe odtworzenie wizerunku celem ironii i zanegowania jego znaczenia). Świadomy proces twórczy raczej nie bazuje na typowych emocjach agresji i reakcji fizycznych w postaci uszkodzenia lub zniszczenia oryginalnego wizerunku. Ta sytuacja ma się w przypadku odwoływania się do dzieł sztuki dawnej (wykonywanych techniką olejną).
Być może Duchamp podkreślił poprzez ten gest łatwość dostępu do fotograficznych reprodukcji. Bowiem sytuacja z fotografią jest nieco inna. Bardzo łatwo jest zniszczyć swój lub czyjś fotograficzny wizerunek, poddać go wszelkim niszczycielskim działaniom. Odbitka fotograficzna nie jest traktowana z pietyzmem jak obraz olejny. Odbitka papierowa najlepiej się nadaje do wszelkich przeróbek, collage’ów, wszelkich działań typu podarcie, pocięcie, spalenie i tym podobne. Fotografia w przeciwieństwie do tradycyjnego malarstwa nie jest traktowana jako dzieło sztuki, jedynie jako twór maszyny – aparatu fotograficznego. Fotografik ma koncepcję zdjęcia i naciska jedynie spust migawki. Działaniami zbliżonymi do działań malarskich można nazwać działania bezpośrednie na negatywie bądź odbitce.
W obecnych czasach bardzo trudno jest w sposób jednoznaczny stwierdzić, że gest destrukcyjny wykonany przez jednego artystę na dziele innego artysty jest aktem twórczym. Często tego rodzaju gesty destrukcyjne wzbudzają kontrowersje i szeroką dyskusję na temat granic wandalizmu i aktu twórczego np. na łamach czasopisma Flash Art z roku 1997 po spektakularnej akcji Alexandra Brenera, który namalował sprayem symbol dolara na obrazie Kazimierza Malewicza na wystawie w Amsterdamie.
Okazuje się, że dany gest destrukcyjny może być rozpatrywany dwojako: z jednej strony jako akt wandalizmu na dziele sztuki, które z założenia ma być ważną częścią kultury, a z drugiej strony jako akt negacji (akt twórczy) danej koncepcji artystycznej reprezentowanej przez artystę zanegowanego dzieła. W tym drugim przypadku poważne wątpliwości mogą dotyczyć intencji destruktora. Trudno bowiem dociec, czy intencją była autentyczna chęć negacji koncepcji artystycznej negowanego dzieła, czy raczej intencją była chęć wzbudzenia szoku lub skandalu, mającego na celu zdobycie sławy i popularności.