Artur Żmijewski znany polski artysta i performer mówi:
Tak jest naprawdę wszędzie nie tylko w sztuce. Na portalach społecznościowych, na blogach, w grupach społecznościowych, tzw. TWA czyli towarzystwach wzajemnej adoracji (tzw. bezkrytycznej – oczywiście mi chodzi o brak krytyki konstruktywnej prowadzącej do wymiany doświadczeń i tworzenia jakiegoś efektywnego rozwiązania problemu).
No i wszechobecna „filozofia” tzw. obrzucania błotem czyli hejtu, oczywiście pod anonimowym nickiem, ma się niezwykle dobrze i w zasadzie wyklucza jakikolwiek dialog. Monolog hejtera i monolog osoby zaatakowanej przez tegoż hejtera idą własnymi drogami, nigdzie się raczej nie przecinają.
Obecny dialog polega na toczeniu się dwóch monologów swoimi własnymi torami. Mało kto ma tę niezwykłą zdolność słuchania drugiej osoby. Tego takiego prawdziwego słuchania z pełnym skupieniem a nie potakiwania: o masz racje, tak, owszem itp. Ta umiejętność uważnego słuchania jest dziś na wagę złota.
Mało kto sobie zdaje sprawę, że mowa ciała zdradza od razu, kto uważnie słucha i jest naprawdę zainteresowany a kto tylko i wyłącznie w „środku” myśli: och przestań pieprzyć, kiedy ona skończy te nudy.
I właściwie wtedy nawet dialog się nie zaczyna. On się kończy zanim się w ogóle zaczął. Monolog przybiera barwy różowego cukierka, który po rozwinięciu z papierka przypomina w smaku gorzką pigułkę. Albo wręcz przeciwnie – jest to obrzydliwie słodka landrynka.
*Cytat pochodzi z książki: Artur Żmijewski „Drżące ciała – rozmowy z artystami”, seria Krytyki Politycznej, t 2, Bytom – Kraków, 2006