Poniżej fragment artykułu o wykluczeniu i braku dostępności do publikacji pokonferencyjnej:
Od pewnego czasu uświadomiłam sobie skalę problemów narosłych w relacjach między światem Głuchych a społeczeństwem. Jest bardzo duża stereotypizacja widzenia typowej osoby Głuchej i jej języka migowego. Typowy Głuchy wedle stereotypów jest niesamodzielny, nierozgarnięty, nieinteligentny, trzeba go prowadzić za rączkę przez życie i tym podobne. Po prostu jest kimś, na kogo nie warto zwracać uwagi a tym bardziej reagować życzliwością i uśmiechem. Nie warto mu dać pracy, bo do niczego taki głuchy się przyda. Nie zadzwoni, bo nie może, nie dogada się bo nie może. Celowo używam słowa „nie może” a nie „nie potrafi”. Jest po prostu inny, po prostu Głuchy. Podkreślam: INNY nie GORSZY! I ma prawo tak samo żyć w społeczeństwie ( mam na myśli społeczeństwo polskie) jak osoby słyszące, które najczęściej traktują głuchych z lekceważeniem i pobłażliwością a nawet litością.
Po co takiemu głuchemu napisy w telewizji (mówię o niemalże wszystkich kanałach telewizyjnych)? Przecież stereotypowy głuchy programów dokumentalnych, filmów, programów kulturalnych nie zrozumie.
Po co takiemu głuchemu wykształcenie? Według powszechnego myślenia powinien się dostosować do wymagań słyszących, a reszta to już jego problem. Powszechnie zauważalne są: brak certyfikowanych tłumaczy PJM czyli Polskiego Języka Migowego, wygodnictwo wielu profesorów, nieświadomość istnienia problemów osoby głuchej, brak pomocy i życzliwości ze strony i tak dalej i tak dalej. Można by wymienić mnóstwo przykładów takiego stereotypowego myślenia.
Powyżej opisane problemy sprawiają, iż niejednokrotnie sami Głusi rezygnują z własnych marzeń, planów. Presja świata słyszących i jego obojętność oraz często ignorancja i nieświadomość sprawiają, iż Głusi nie maja poczucia własnej wartości, nie są w stanie skutecznie walczyć, poddają się. Głusi sami mówią: owszem pomoc słyszących jest potrzebna, ale bez decydowania za nich, co maja robić.
Stereotyp osoby Głuchej bardzo się zakorzenił w postawie społecznej i właściwie nic dziwnego, że Głusi wolą żyć we własnym środowisku, nie chcą dopuszczać słyszących do własnego świata. Bo się boją, bo nie chcą być prowadzeni za rękę, nie chcą być traktowani jak gorsza część społeczeństwa. Nie chcą doznawać na każdym kroku przejawów audyzmu* i dyskryminacji.
*Audyzm rozumiany jest jako specyficzny stosunek osób słyszących do głuchych, który polega na narzucaniu swoich poglądów na ich temat. Termin ten dotyczy osób, które zawodowo się zajmują problemami niesłyszących, traktując ich przedmiotowo, jak osoby o niższym poziomie intelektualnym, niesamodzielne i bezradne. Pojęcie audyzmu jest ściśle powiązane z dyskryminacja głuchych przez osoby słyszące. Audyzm według Harlana Lane’a jest sposobem za pomocą którego słyszący dominują, dokonują restrukturyzacji i sprawują władze nad społecznością głuchych. Audyzm odnosi się do niektórych dyrektorów szkół dla głuchych i programów kształcenia dorosłych głuchych, ekspertów w dziedzinie poradnictwa dla głuchych, do tłumaczy, audiologów, logopedów, otologów, psychologów, psychiatrów, bibliotekarzy, badaczy, pracowników socjalnych, specjalistów od protez słuchowych. Audyzm według Pelki to przekonanie, że życie bez słuchu jest daremne i nieszczęśliwe, a utrata słuchu jest tragedią i że ludzie głusi powinni się identyfikować z ludźmi słyszącymi.(podaję za: wykład dr P. Tomaszewski „Zjawisko audyzmu a Kultura Głuchych”, konferencja „Głusi mają głos 2” 29-30 sierpień 2009, Uniwersytet Warszawski, Warszawa)