Pal cześć, jeśli się utraci słuch. Ale jak do tego dochodzi wzrok to się zaczyna robić problem. Podziwiam osoby głuchoniewidome, że w jakiś sposób funkcjonują. Pamiętam, że na plenerze rzeźbiarskim w Orońsku byłam pełna podziwu dla pana Henryka Kowalczyka, który doskonale znał cały teren i poruszał się szybciej niż ja i samodzielnie bez pomocy innych. Jedynie wymagał pomocy przy obiedzie i opisu jaki jest obiad. Plener w Orońsku był dla pana Henryka całym światem, był wtedy wolny, swobodny i mógł wyjść do ludzi. W domu pan Henryk siedział zostawiony samemu sobie. Posługiwał się alfabetem Lorma lub też pisanym językiem polskim na dłoni. I jak opowiedzieć o świecie osobie głuchoniewidomej? Jak opisać świat, jak opisać obraz, miejsce w którym się przebywa?
Dlatego o tym piszę, bo na konferencji pojawiło się mnóstwo problemów związanych z samą audiodeskrypcją dla osób niewidomych. No dobrze audiodeskrypcja to idealne ułatwienie dla osób niewidomych. Przy zgłębianiu tematu okazuje się, że problemów jest dużo więcej. Bowiem osoby niewidome są różne. Są osoby niewidome od urodzenia, są osoby słabowidzące, są osoby, które późno straciły wzrok. Problem dotyczy pierwszej i trzeciej grupy z wymienionych powyżej. Osoby niewidzące od urodzenia nie znają świata, nie wiadomo jak im przekazać wygląd miejsca, kolory, pojęcia, przedmioty itp. Osoby, które straciły wzrok później maja jeszcze tzw. pamięć sprzed utraty wzroku. One pamiętają jak to wyglądało. I jest im łatwiej zrozumieć opis świata przekazany w audiodeskrypcji. I jak pogodzić wymogi audiodeskrypcji? Jak opisać dzieło sztuki?
W przypadku dzieł sztuki jest bardzo duże zagrożenie przesycenia opisów tzw. żargonem zawodowym, językiem, który jest mało zrozumiały dla przeciętnego człowieka. Z jednej strony wymogi pracy zawodowej historyków sztuki pracujących w muzeach – używanie mądrych słów i naszpikowanych słowami z danej dziedziny a z drugiej strony potrzeby zwykłego odbiorcy sztuki w tym osób niewidomych lub głuchych. Kłania się zasada „EASY-TO-READ”. O tej zasadzie powinno się pamiętać wszędzie. Tendencja do naukowości tekstów się trochę mści. Bo odbiorca ma problem z przeczytaniem/słuchaniem takiego mądrego tekstu a na dodatek tłumaczenie migowe też nie oddaje stopnia „przekombinowanego skomplikowania naukowego” tekstu.
Czytam o projektach Audiodeskrypcji prowadzonych w Katedrze Historii Sztuki Uniwersytetu Łódzkiego i w pewnym momencie (ja jestem zaznajomiona ze słownictwem sztuki i filozofii sztuki) zamknęłam oczy i zastanawiałam się jaki obraz nasunie mi się po wysłuchaniu takiego wyrażenia w audiodeskrypcji jak: kominek oflankowany dwoma parami drzwi… no i chyba się pojawia niezły kogel mogel w mojej wyobraźni. No bo jeszcze do tego wszystkiego dochodzi uwarunkowanie mózgu kobiecego i męskiego. Pytanie się rodzi natychmiastowe: czy przeciętny niewidomy odbiorca zrozumie znaczenie tego wyrażenia? Bo osoba głucha tego słowa np. nie zna i tłumaczenie migowe będzie inne i nie wiadomo czy odda do końca sens tego wyrażenia.
Ale i tak wszystko się kończy na pieniądzach, bez pieniędzy nie ma możliwości.