Dla osoby, która się uczy zasad plastycznych zwykłe wytarcie gumką nieudanego fragmentu pracy staje się sporym problemem. Brak odwagi i doświadczenia się tutaj odzywa. Ale i też tzw. górnolotne przekonanie o własnym „plastycznym geniuszu” może stać się przeszkodą.
Przytoczę w związku z tym takie jedno moje wspomnienie z pleneru w Cisnej w roku 2009. Byłam wtedy instruktorem plastycznym na tym plenerze. Jeden z uczestników był początkujący w działaniach artystycznych. Temat pleneru też był nietypowy ale i trudny: Co się kryje w środku jabłka?
Takie tematy są zwodnicze czasem, bo czasem wydaje się uczestnikom, że można iść na łatwiznę techniczną. Zwłaszcza w przypadku osób początkujących, które na początku powinny poznać tajniki warsztatu artystycznego a dopiero potem eksperymentować. No i uczestnik stwierdził, że przekroi jabłko i zrobi za pomocą jabłka formę stempli na płótnie. I cały dumny przynosi mi dwa obrazy na korektę na świeżym powietrzu. Warto w tym momencie dodać, że zrobienie dwóch obrazów było wymogiem realizacji pleneru. No i uczestnik się srodze rozczarował. Moja reakcja była nietypowa i spowodowała gromki chichot wśród pozostałych uczestników, którzy już mnie znali. Otóż zmrużyłam oczy i z irytacją powiedziałam: a co to jest? Przemalować i robimy od nowa!
I ukręciłam bat na siebie bo musiałam tego uczestnika pilnować, osobiście siedzieć z nim i uczyć go malować 😊 akurat to bardzo lubię, ale niestety charakterologicznie ten uczestnik był delikatnie mówiąc nie do zniesienia. Wszystko robił byleby nie malować. Malowanie było przerwą w przerwie.
A konsternacja uczestnika była ogromna, bo on właśnie myślał, że stworzył arcydzieła. I nie umiał wytrzeć nieudanego obrazu. Więc mu pokazałam jak to się robi. Żal z powodu zniszczonego „arcydzieła” był przeogromny.
Ja zawsze pamiętam naukę wielkich mistrzów: trzeba mieć opanowany warsztat by móc eksperymentować z wieloma aspektami twórczymi. Czasem trzeba nieudaną pracę zniszczyć, przemalować i zacząć od nowa.
Zresztą tak samo jest w życiu.