Haruki Murakami pisze: „O czym myślę, biegnąc? Zazwyczaj zadają mi to pytanie ludzie, którzy nigdy nie biegali na dłuższych dystansach. Zawsze się nad nim zastanawiam głęboko. O czym dokładnie myślę, kiedy biegnę?Nie mam zielonego pojęcia.”
No własnie.. Kiedyś biegałam. Kochałam tą czynność, dawała mi poczucie, ze mogę coś osiągnąć. Pamiętam siebie, jak zakładałam trampki, brałam psy i biegłam, pokonywałam metry, potem kilometry i czułam sie wolna, wspaniale
samotna bez nikogo.
Murakami pisze dokładnie to, co ja wtedy czułam i chciałam osiągnąć poprzez bieganie: „Dla większości zwykłych biegaczy najsilniejszą motywacją jest pokonywanie wyznaczonego czasu. Jeżeli biegacz temu podoła, będzie czuł, że wypełnił, to, co sobie założył, a jeśli nie, będzie miał poczucie, ze nie wypełnił postawionego przed sobą zadania. Lecz nawet jeśli nie pobije rekordu, jaki przed sobą stawiał, a czerpie satysfakcję z tego, ze bardzo się starał – odkrywszy może po drodze coś ważnego na swój temat – wówczas już samo to jest osiągnięciem niosącym pozytywne emocje, które przechowa w sobie do następnego biegu”.
Po kilkunastu latach pobiegłam rok temu w ICZMP RUN w Łodzi i poczułam to.
Wspomnienia są fantastyczne, to były wtedy momenty dla samej siebie, biegłam i faktycznie dużo nie myślałam, po prostu biegłam. Nie zastanawiałam się nad tym, czemu, jak i dlaczego biegnę. Po prostu biegłam. Żyłam…
Wiem, że znowu pobiegnę.
Bo tak naprawdę w tym wszystkim o to chodzi. O życie.