Bardzo mi się podoba maksyma Barucha Spinozy: „żyjemy nieustannie się zmieniając”.
Według mnie te słowa są prawdą. Bo tak jest. Z widzenia biologicznego zmienia się nieustannie nasz organizm, zachodzą wciąż procesy biologiczne. Z dziecka stajemy się młodzieżą , z młodzieży stajemy się młodymi ludźmi, z młodych dorosłymi i z dorosłych starymi. Organizm nasz ciągle się zmienia. Z widzenia polityków ciągle się zmienia sytuacja, polityka na świecie. Ciągle toczą się wojny coraz to w innym państwie, dzieją się różne rzeczy. To tez potwierdza słuszność słów Spinozy. A jacy jesteśmy my sami w świetle słów Spinozy?
Jakby na to pytanie odpowiedzieć?
Mnie się wydaje, że tu chodzi nie tylko o nasz organizm. Chodzi tu być może o naszą psychikę i duszę. Tak, duszę. Dusza to część duchowa i psychiczna istoty-człowieka. Nasze charaktery się zmieniają, zmienia się także w zależności od czasu i upodobań psychika ludzka.
Człowiek raz jest smutny, raz radosny, znowuż inny. Każde gesty ludzkie się zmieniają, poprzez to człowiek zawsze występuje jakby nie w swojej naturalnej skórze. Trudno jest mu być naturalnym. Sprawia to sytuacja, ludzie. Najczęściej jest tak w szkole, w latach dzieciństwa. Lubimy się wygłupiać, być złośliwymi, dokuczliwymi, ale te pozy są nienaturalnymi. W rzeczywistości one dowodzą, że nasze wysiłki podobania się ludziom są beznadziejne, i pokazują nas jako ludzi głupich, odpychających, chamowatych, próbujących oczarować ludzi. A przecież jesteśmy inni w rzeczywistości . nie trzeba być sztucznym. Na tym właśnie polega sens słów Barucha Spinozy. Nasze życie jest krótkie ale różnorodne, obfitujące w zdarzenia ciekawe lub nieciekawe, radosne lub smutne, głupie lub dowodzące rozsądku. Zależy to od samego człowieka jak jego życie będzie wyglądało.
A powyższy już kolejny tekst to niespodzianka nawet dla mnie samej, ponieważ TEN TEKST PISAŁAM JA w dniu 24 listopada 1989 roku.😊
Wszystkie teksty z pamiętnika nie są przeze mnie obrabiane jeżeli chodzi o polszczyznę. Zostawiłam je tak jak w oryginale. Kiedyś się pisało pamiętniki, szeptało się z koleżankami po kątach i zbierało podpisy do takich pamiętników. Dobrze pamiętam, że chłopaki mi kiedyś zwinęli mój mały pamiętnik. Byłam wtedy zrozpaczona i zalana wstydem, bo opisywałam moje zauroczenie jednym kolegą starszym o dwa lata. Niestety przeczytał wszystko. I był nastoletni dramat. Opisywany szeroko potem na kartach pamiętnika. Zresztą ja jemu się podobno podobałam, tylko ja oczywiście to spierdoliłam i kazałam mu spadać. I się skończyło heh. Ale to przywilej bycia nastolatką w szkole podstawowej w klasie szóstej.
Dołączam zdjęcia paru stron takiego pamiętnika.
Taka retrospekcja mnie naszła grzebiąc w moich archiwach:) ale czasem taka potrzeba zachodzi.