To cała historia się za tym ciągnie i będzie to chyba w kilku odcinkach😊
Bo tu w tym wszystkim chodzi o blogosferę osób głuchych. Bo tak naprawdę jej nie ma w Polsce jako zorganizowanej blogofery – grupy, która by była widoczna w mainstreamowej blogosferze.
Wszystko się zaczęło od pewnych awanturek na grupie blogerskiej See Blogers – okazało się, że zwykłe zapytanie o tłumacza migowego na konferencji blogerskiej zostało zrozumiane jako roszczeniowość osoby niesłyszącej. I w tym też kontekście podczas szkolenia z Tomkiem Tomczykiem okazało się, że Tomek zapamiętał mój komentarz sprzed laty odnośnie napisów. Odczuł go tak, że jego zdaniem komentarz był mocno roszczeniowy. A sęk w tym, że ja nie miałam kompletnie takich intencji. Okazuje się, że zwykłe zdanie może być odczuwane jako roszczeniowość. I w tym kontekście mnie rozbawiła sytuacja w Dortmundzie podczas konferencji. Zamierzali puścić krótki film o działaniach francuskiej organizacji. I nagle cisza. Brak dźwięku. Powstało lekkie zamieszanie i konsternacja z powodu braku dźwięku. Z sali dobiegały niecierpliwe komentarze o tym, że nie słychać, że włączcie dźwięk itp. itp. I to mnie rozbawiło, bo gdy osoba głucha coś powie na temat braku transkrypcji czy braku napisów, to jest to odbierane jako roszczeniowość. A tu nagle wołania, komentarze osób słyszących o dźwięk nie są roszczeniowymi? Mnie tam brak dźwięku nie przeszkadzał. Ale zaobserwowałam tą sytuację i później podczas szkolenia z Tomkiem przy okazji przypomnienia mu o moim dawnym komentarzu na temat napisów naszła mnie taka refleksja. Czemu my jesteśmy traktowani jako roszczeniowi? Czasem faktycznie wylewa się frustracja i możemy o 1 słowo za dużo powiedzieć. Ale ile można ciągle udowadniać, że nie jest się krową? no ale cóż nie jesteśmy większością odnosząc się do wpisu pewnej niedosłyszącej blogerki, która wg kolejnego blogera słyszącego ona dużo robi dla środowiska bo JEST. Jej wypowiedź:
Nie wiem, co jest złego w proszeniu ludzi o pomoc. Całe ułatwianie życia niesłyszącym opiera się na pomocy. Ten świat należy do ludzi słyszących, to pod nich jest skonstruowany i wszystko, co pojawia się jako udogodnienie dla głuchych, jest POMOCĄ, często nieobowiązkową; zwykłą życzliwością, za którą warto podziękować.
Samo bycie jeszcze nic moim zdaniem nie robi. Niestety jeszcze dochodzi tu kwestia edukacji tzw. obiektywnej.
Ja przynajmniej nie mam zamiaru mieć uszu spuszczonych na dół i stać w pozycji „żebraka” o „łaskawą” pomoc. Bo to powinno być samo z siebie. Ale u nas nie ma takiej mentalności i świadomości. Ale być może jestem przewrażliwiona.
Wracając do tematu, zgłosiłam się do konferencji blogerskiej. Nie spodziewałam się przyjęcia. I tak się też stało. Na gruncie tych spraw powstał u Necii (niestety to sentyment z przeszłości:))) (adfalkiewicz.com) pomysł zorganizowania takiego szkolenia u samego „guru” blogerów Tomka Tomczyka.
I o tym będzie kolejny odcinek-notka😊
Ciąg dalszy nastąpi😊