Ostatni okres – za dużo się działo i będzie nadal się dziać. Zmiany tuptają aż miło. Sporo mi się udało w ciągu ostatnich miesięcy wygrać, pokazać, o czymś się przekonać.
Znowu mnie gdzieś nosi, coś bym rozsadziła.
Ale po kolei. Cierpliwie. Tak jak w dzisiejszej notce Anety (adfalkiewicz.com/pusc-to-pusc-to-pusc-to-co-to-znaczy-puszczac) puszczam coś, zostawiam temu czas, daję sobie samej czas.
Forma: ta et rolig 😊 – bierz wsio na luz. Take it easy.
No i biorę. Są tego efekty, ale to za jakiś czas to wyjdzie jeszcze bardziej.
Na razie o wielu rzeczach się przekonałam, że mogę. Że wszystko jest możliwe w sumie. Nawet znieść upał 33-40 stopni w Jordanii podczas urlopu we wrześniu. Zawsze myślałam, że ja jestem zimnolubna, typowa Skandynawka, że hej. Kocham niskie temperatury. A tu niezły zaskok siebie samej. Czułam się w tamtejszych upałach świetnie. Pustynia mnie oszołomiła i dała poczucie, że i tam jest miejsce dla mnie. Bez tego zasięgu wifi, bez zasięgu komórek, jedynie przepyszna herbata przy ognisku i zapach piasku pustynnego.
Puszczam pewne rzeczy, pokazuję nieraz emocje na zewnątrz, ale w środku jest piękna cisza morska pod względem energetycznym.
Udało się wiele spraw, wygrałam parę rzeczy, o których potem wspomnę w przyszłości.
Bywa taki okres natężony, że priorytetem jest realne życie.
No i spełniam swoje marzenie – Camino de Santiago 😊 z moją mamą w roku 2019.
Pewne marzenia należy spełniać, bo życie jest za krótkie 😊