Może właśnie Madaba zakiełkowała we mnie to, że powróciłam do weny twórczej i nauki pisania ikon. Można to nazwać powrotem do świata sztuki.
Praca w ekonomii społeczne ma to do siebie, że czasem zabija wenę twórczą na jakiś czas. Rozliczanie projektów, tabelki z liczbami, siedzenie z kalkulatorem, patrzenie na dokumenty sprawia, że w domu człowiek nieraz leży i ma wszystko serdecznie gdzieś.
Ale korzeni swoich się nie zapomina, one są, tylko czasowo zduszone. Proza życia nieraz powala, zmusza do intensywnego życia. Wszystko ma swoje wady i zalety, nie ma niczego idealnego.
W Madabie zobaczyłam mozaiki i poczułam w sobie lekki żal, że coś tam we mnie zginęło itp.
Ale musiałam jeszcze poczekać aż do czerwca, po powrocie z Camino. I zdecydowałam się pójść na naukę ikon. Było to dla wielu osób zaskakujące. Ostatnio ja wiele osób zaskakuję.
Pisanie ikony jest niesamowicie pokorną czynnością. Co z tego, że ma się ukończoną Akademię Sztuk Pięknych.. wykształcenie idzie na bok. Pomaga jedynie to, że czuję kolory i umiem pracować pędzlem oraz mieszać kolory. Ale reszta jest nieprzydatna. Do nauki ikon trzeba podchodzić z pokorą, nie z zadufaniem artysty. Proces technologiczny i kolejność etapów pisania ikony jest wymagający czasowo, niczego nie można przyspieszyć. Trzeba mieć cierpliwość i koncentrację na tym co się robi, tu i teraz.
Trzeba umieć chłonąć wiedzę i uważnie podchodzić do całości procesu pisania. To nie jest mimo wszystko proste.
Na początek wybrałam ikonę Matki Boskiej Włodzimierskiej, bo czułam niewytłumaczalną chęć zmierzenia się z tym wzorem. Wzór Matki Boskiej Włodzimierskiej daje pole do nauki w wielu aspektach technologicznych tak jak złocenie na mikstionie, złocenie na suśle, malowanie asystek złotych itp.
Poniżej wstawiam link do fotograficznej relacji z malowania i nauki ikony:
To oznacza, że w jakiś sposób znowu wróciłam do twórczej pracy. Wzięłam pędzel i zaczęłam maczać w farbie. W farbie zrobionej z pigmentów i medium jajecznego. Odnalazłam przyjemność na nowo.