Od marca 2020 roku wszystko się poprzewracało. Mniejsza z tym, czy się w to wierzy, czy jednak ma to jakieś racjonalne podstawy. Pomijam oczywiście tutaj rządowe restrykcje.
To ma wpływ na moje życie zawodowe. Wszędzie maseczki. Ja to rozumiem, ale niestety męczy mnie już ciągłe powtarzanie, że proszę o wzięcie pod uwagę, że nie słyszę i czytam z ust. Meczy, często wkurza, ale najważniejsza jest kultura osobista i ton głosu prośby. Nie ma znaczenia jak bardzo będę zirytowana – muszę być kulturalna J. Niestety po mnie od razu nie widać, że czytam tylko z ust. Nie ma wyjścia, trzeba powtarzać to samo zdanie jak papuga J jestem osobą niesłyszącą, czytam tylko z ust, proszę o uchylenie maseczki.
Z reguły nie ma problemu, ale bywają sytuacje, które mnie irytują i głośno mówię wtedy, co ja myślę.
No i przetestowałam szpital w 2020 roku. Zdarzyło mi się być w szpitalu kilka dni, mieć zabieg operacyjny, potem chodzić na kontrole.
Oczywiście obowiązkowo zostałam skierowana na test COVID-19. Tu są obostrzenia, bo osoby wykonujące test, ubrane w kombinezon i zamaskowane, nie mogą zdjąć maseczki. Akurat trafiłam na młodego laboranta, który się wysilił i rozmawiał ze mną w sposób nieco pantomimiczny. W jakiś sposób go zrozumiałam i wykonywałam jego polecenia. Otworzyć dziób, odchylić nos, podać numer komórki do kontaktu itp.
No i sam szpital. Oddział zamknięty dla odwiedzających, nawet wyjść do baru nie można po kawę. A bar jest naprzeciwko oddziału, jedynie można popatrzeć zza szyby drzwi i pomarzyć.
Doktor, który mnie operował, nakazał personelowi oddziału odchylać maseczkę podczas rozmowy ze mną. Wyraźnie powiedział: ta pani nie słyszy i rozumie tylko z ust. Sam doktor ze mną rozmawiał z odchyloną maseczką i udzielał mi potrzebnych informacji. Podobnie się działo podczas późniejszych kontroli.
Na sali operacyjnej miałam wyjątkową okazję widzieć jak doktor ćwiczy swoje ręce i palce przed operacją. O tak działania operacyjne wymagają ćwiczeń palców i rąk. Kondycja fizyczna się liczy i sprawność rąk. Oczywiście to było, zanim dostałam dawkę i poszłam w objęcia Morfeusza narkozowego.
Okazało się, że nie jest tak źle. Skutkuje uprzejme poproszenie o odchylenie maseczki, bo jestem niesłysząca i czytam tylko z ust.
Ale zdarzają się osoby, które nie chcą zdjąć maseczki. Na przykład panie przy stoliczku przed wejściem do poradni i szpitala. One wyjścia nie mają i muszą nosić. Ale jakoś co niektóre starały się pokazywać gestem co i jak mam robić. Raz się wykłóciłam z „paniami pilnującymi wejścia” o obecność Rafała przy konsultacji lekarskiej. Asertywnie zareagowałam, że potrzebuje osoby towarzyszącej z uwagi na fakt nie rozumienia mowy w maseczce. Wykłóciłam się i postawiłam na swoim. Wykłócanie się było uprzejme i pełne asertywności. Bo na tym polega sprawa, żeby umieć to jakoś załatwić. Nie być roszczeniowym tylko stanowczym.
Ciąg dalszy nastąpi..